Marta, gwiazda popularnych seriali, ma 42 lata, jest silna i dominująca. Pomimo sławy i pieniędzy, wciąż nie może ułożyć sobie życia. Z kolei niestabilna emocjonalnie 40-letnia Kasia tkwi w dalekim od ideału małżeństwie, wychowując nastoletniego syna. Siostry niezbyt za sobą przepadają, kompletnie nie rozumieją i nawet nie starają się zrozumieć swoich życiowych wyborów. Choroby, a w konsekwencji utrata jednego z rodziców zmuszają je do wspólnego działania. Kobiety stopniowo zbliżają się do siebie, odzyskują utracony kontakt, co wywołuje szereg tragikomicznych sytuacji.
Festiwal Filmowy w Gdyni 2015: Nagroda Publiczności, Nagroda Dziennikarzy
Nagroda Sieci Kin Studyjnych i Lokalnych
Ann Arbor Film Festival 2015: Nagroda Publiczności
Wzruszająca i zabawna historia dwóch sióstr, które postawione w trudnej sytuacji życiowej zmuszone są współdziałać, mimo wzajemnej niechęci.
W rolach głównych zobaczymy Agatę Kuleszę (Ida, Róża, Sala samobójców, serial Krew z krwi), Gabrielę Muskałę (Wymyk, Być jak Kazimierz Deyna, Chce się żyć, Krew z krwi 2) i Mariana Dziędziela (Pod Mocnym Aniołem, Pani z przedszkola).
Partnerują im Marcin Dorociński (Obława, Jack Strong), Małgorzata Niemirska (Zbliżenia) oraz Łukasz Simlat (Wymyk, Pani z przedszkola). Moje córki krowy wzbudziły zachwyt krytyków i aplauz publiczności 40. Festiwalu Filmowego w Gdyni, która przez ponad pięć minut po premierze oklaskiwała film na stojąco.
Moje córki krowy to ciepła, pozbawiona fałszu i tanich wzruszeń opowieść o relacjach rodzinnych.
Moim marzeniem jest takie skonstruowanie tego filmu, żeby widz na zmianę śmiał się i płakał, ale żeby wyszedł z kina zbudowany, a nie podłamany - Kinga Dębska, reżyserka.
Wspaniały film. Wielkie kino to mało powiedziane. Onet
Jeden z lepszych filmów z 40. Festiwalu Filmowego w Gdyni. Należą się duże brawa. Naekranie.pl
Wspaniałe aktorstwo i świetnie opowiedziana historia. Stopklatka
Zabawny, ciepły i dobrze zagrany. Radiogdansk.pl
Moje córki krowy są polskim odpowiednikiem Czułych słówek czy Spadkobierców. Tak inteligentnej, przewrotnej i wzruszającej polskiej komedii nie miałem jeszcze okazji oglądać. To nowa jakość w polskim kinie. Wpolityce.pl
WYWIAD Z REŻYSERKĄ, KINGĄ DĘBSKĄ (fragmenty): "O TRAGEDII NAJLEPIEJ OPOWIADA SIĘ PRZEZ KOMEDIĘ. ŚMIECH WYZWALA".
- Skąd taki tytuł, "Moje córki krowy"?
- Zależało mi, żeby tytuł sugerował, że jest to film o rodzinie, ale że nie wszystko jest w niej okej, że są tam jakieś problemy. Z drugiej strony nie ma ona nic wspólnego z patologią, nie wywodzi się z nizin społecznych, jest to zwykła kochająca się rodzina, w której po prostu ojciec czasami mówi do swoich córek per "ty krowo". I nikt się o to nie obraża, ponieważ wiadomo, że on w taki właśnie sposób wyraża swoją miłość. To wcale nie jest rzadkie zjawisko. (...)
- Inspiracją do napisania scenariusza do filmu były pani osobiste doświadczenia. Ale - jak sama pani powiedziała w jednym z wywiadów - "prawda jest tylko punktem wyjścia". Ile tej prawdy ostatecznie znalazło się w filmie?
- Całkiem dużo. Teraz, kiedy film jest już skończony, widzę jak wiele jest w nim sytuacji z życia wziętych. Mogę powiedzieć, że ten projekt był dla mnie eksperymentem na własnym organiźmie. Jeszcze nigdy, robiąc filmy, nie operowałam tak blisko siebie i własnej rodziny (...).
- Proszę powiedzieć kilka słów o bohaterkach filmu, siostrach - Marcie i Kasi, w które brawurowo wcieliły się Agata Kulesza i Gabriela Muskała?
- (...) Obie siostry są współczesnymi wersjami czterdziestolatek, które jakoś się w życiu ustawiły, ale nie są zadowolone z tego, jak wygląda ich życie. Agata i Gabrysia dały swoim bohaterkom wiele z siebie, jakąś wewnętrzną szczerość, czechowowską tęsknotę, no i przede wszystkim poczucie humoru. (...)
- Film dotyka trudnego, bolesnego tematu, ale został on ujęty w sposób nietypowy jak na polskie kino - sytuacje dramatyczne okraszone zostały sporą dawką humoru. Skąd taki właśnie pomysł na opowiedzenie tej historii?
- To chyba kwestia mojego stosunku do rzeczywistości. Jestem smutasem, który często przybiera maskę klauna, nie chcąc obarczać ludzi wokół własnymi wewnętrznymi dramatami. (...)









