Petr Zelenka, jeden z najbardziej znanych współczesnych czeskich reżyserów, powraca po 6 latach przerwy z komedią „ZAGUBIENI”. Jest to pełna absurdalnego humoru i ironicznego spojrzenia na rzeczywistość satyra na czeski kompleks „nieuczestniczenia we własnej historii”.
…Pavel jest dziennikarzem przechodzącym kryzys wieku średniego. Szukając tematu do artykułu trafia na nietypową konferencję prasową, na której mają zostać ujawnione sekrety niechlubnej konferencji monachijskiej. W 1938 roku doszło do spotkania Édouarda Daladiera, Nevilla Chamberlaina, Adolfa Hitlera i Benito Mussoliniego, na którym zadecydowano o losach Czechosłowacji – bez udziału Czechów. Przywódcy nie mieli jednak świadomości, że świadkiem ich potajemnych ustaleń była należąca do premiera Francji… papuga. Choć trudno w to uwierzyć, papuga nadal żyje i ma się dobrze. Do tego nie tylko doskonale zapamiętała kompromitujące rozmowy właściciela, ale również potrafi je powtórzyć. Pavel, pod wpływem impulsu – przeczuwając, że może to być medialna sensacja na skalę światową – wykrada papugę Daladiera, by wkrótce znaleźć się w sercu wielkiego politycznego skandalu…
W swojej szalonej komedii Zelenka pokazuje, że historię pisze się nieustannie od nowa. Wszystko to z inteligentną ironią, w duchu padających w filmie słów Hrabala: Czesi to śmiejące się bestie.
„ZAGUBIENI” aż proszą się o polską odpowiedź, która zmierzyłaby się z naszą własną historią.
DWA PYTANIA DO REŻYSERA
- Zdecydował się Pan poświęcić swój nowy film konferencji monachijskiej z 1938 roku, tematowi bardzo w Czechach kontrowersyjnemu. Dlaczego?
- Pierwszym impulsem, poza tym, że od dawna interesował mnie ten temat, była porażka planowanej wspólnie przez Miloša Formana i Vaclava Havla adaptacji „Ducha Monachium”, powieści Georgesa- Marca Benamou. Nie wiem na jakim etapie były prace nad scenariuszem, ale nie byli w stanie sfinansować tego projektu, co biorąc pod uwagę ich nazwiska, bardzo mnie zaskoczyło. Dopiero później zrozumiałem, dlaczego tak się stało. Nasza historia dotyczy więc nie tylko Monachium, ale też tego, co sprawia, że nakręcenie filmu na ten temat jest niemożliwe.
- Jak często zdarza się w Pana przypadku, fakty mieszają się tu z fikcją. Wykorzystuje Pan wydarzenia historyczne i na ich bazie tworzy nową historię, gdzie fantazja i prawda tworzą kolorową mozaikę, w którą możemy wierzyć bądź nie. Czego po tym filmie może spodziewać się widz?
- Może spodziewać się humoru, absurdu, historii rozgrywającej się na kilku różnych płaszczyznach, filmu, który wymaga koncentracji, ale można do niego wielokrotnie wracać. Jeśli miałbym go jakoś dokładniej opisać, to jest to 40 minut z „Guzikowców”, 50 minut z „Roku diabła” i jeszcze 3 minuty materiałów archiwalnych.
GŁOSY PRASY
Reżyser tworzy satyrę o niezwykle długim ostrzu. Drwi z Czechów, ich stosunku do przeszłości i codzienności, z narodowych stereotypów i obrazu Francuzów. Z ciętym humorem odtwarza też proces produkcji filmów (...). Przede wszystkim pokazuje jednak, jak nieustannie od nowa pisze się historię. A wszystko to z inteligentną ironią, w duchu padających w filmie słów Hrabala: Czesi to śmiejące się bestie. Krzysztof Kwiatkowski, T-Mobile Nowe Horyzonty