Debiut Marcina Dudziaka "WOŁANIE" na motywach opowiadania Kazimierza Orłosia porusza, zachwyca i zostaje w pamięci. Film docenili już widzowie najważniejszych europejskich festiwali.
...Męska wyprawa ojca i syna w dół górskiej rzeki daje początek tej prawie pozbawionej słów historii. Nieśpieszna, poetycka opowieść o wyjątkowych chwilach w życiu dziesięcioletniego chłopca, kiedy to coś nieuchwytnego, a jednak przeczuwanego odsłania przed nim swoje znaczenie. Niepojęta dla niego samego ciekawość i pragnienie nowych doznań stają się silniejsze niż strach przed wciąż nie do końca rozpoznanym światem. Poczucie samotności i braku bezpieczeństwa, pomimo obecności ojca, staje się dla chłopca doświadczeniem zapowiadającym jego przemianę. Wszechogarniająca przyroda, w której dominuje obraz płynącej rzeki, wnosi coraz bardziej wyczuwalne, choć trudne do uzasadnienia napięcie. Kiedy zagrożenie staje się realne i konkretne, chłopiec zdaje się być na nie przygotowany, jednak nic nie będzie już dla niego takie, jakie było przedtem...
Recenzje prasy:
Wyprawa ojca i syna w Bieszczady, jakich nikt z nas dotąd nie widział. Uważne, wyczekujące oko kamery Tomasza Woźniczki przemienia polski krajobraz w przestrzeń niesamowitą i na poły tropikalną. W tym lesie flora i fauna żyją własnym życiem - także na niepokojącej, dopracowanej w najdrobniejszych szczegółach ścieżce dźwiękowej. "Wołanie" kryje w sobie ponadto duży ładunek wrażliwości, w nieśpieszny sposób rozgrywając cichy rodzinny dramat. Od kolejnych filmów debiutującego Marcina Dudziaka oczekuję tylko najlepszego.
Sebastian Smoliński, "Kultura Liberalna"
Ambitna formalnie miniatura, która wiele od widza wymaga, ale ostatecznie go wynagradza.
Neil Young, "The Hollywood Reporter"
Wywiad z Marcinem Dudziakiem (fragmenty)
- Co w wyprawie ojca i syna tak cię zainteresowało?
- Film opowiada o pewnym szczególnym momencie w życiu chłopca. Momencie, w którym wszystko zaczyna wyglądać inaczej; staje się głębsze, bardziej mroczne, bardziej pociągające. Momencie, w którym coś zmienia się nieodwracalnie. Jest to zwiastowanie czegoś co dopiero ma nastąpić - przemiany chłopca w mężczyznę.
- Czemu służy charakterystyczna forma filmu?
- Jest w nim mało dialogów, a za to jest dużo długich, powolnych ujęć obserwujących przyrodę i bohaterów? Oczyszczenie filmu z dialogów służyło przesunięciu uwagi widza w inne rejony. Bardziej zmysłowe. Natura jest trzecim bohaterem filmu. Chciałem pokazać ją jako przestrzeń wieczną, w którą ojciec i syn wchodzą, i z której wychodzą nie pozostawiając śladu. W "Wołaniu" niezwykle ważny jest też dźwięk, bo wiedziałem, że obraz nie przeniesie wszystkiego, co chcieliśmy "pokazać". Obraz pokazuje sytuację, dźwięk buduje niepokój bohatera i atmosferę. Zapowiada też nadchodzące niebezpieczeństwo, choć nie wiadomo, jaką przybierze ono postać. (...)Nigdy nie składaliśmy wniosku o państwowe dotacje, musieliśmy więc na kolejne etapy realizacji "Wołania" zwyczajnie zarobić.
- W filmie zagrał mało znany aktor Sebastian Pawlak oraz naturszczyk Witold Kotrys. Jak do nich dotarłeś i dlaczego właśnie ich wybrałeś?
- Szukając aktora, który zagrałby rolę ojca, przeglądałem zdjęcia z baz wszystkich agencji aktorskich w Polsce. Gdy zobaczyłem Sebastiana, wiedziałem, że o kogoś takiego mi chodzi: potrzebowałem aktora, u którego męskie cechy łączyłyby się z widoczną delikatnością. Kiedy już go zaprosiłem do udziału w filmie, zaczęły się poszukiwania jego "syna". Casting trwał długo, ale kiedy w drzwiach stanął Witek, od razu wiedziałem, że to będzie on. (...) Witek miał jeszcze jedną ważną cechę: choć wyglądał na 10 lat, miał 4 lata więcej, odgrywał więc rolę dziecka