"W starym, dobrym stylu" to zabawna komedia z wartką akcją, która wzrusza, ale jednocześnie nie jest pozbawiona szczypty pikanterii. Film ukazuje godną podziwu siłę legend kina - Freemana, Caine'a i Arkina, którzy po raz pierwszy pojawiają się razem na ekranie. Na drugim planie towarzyszy im cała plejada wybitnych aktorów i aktorek z jedyną i niepowtarzalną Ann-Margret i Christopherem Lloydem na czele.

Cierpliwość każdego faceta ma swoje granice. Później musi zacząć działać. Czasem w zupełnie nieprzewidywalny sposób.  Weźmy na przykład Williego, Joego i Ala granych przez trzech najwybitniejszych i najbardziej cenionych aktorów na świecie - Morgana Freemana, Michaela Caine'a i Alana Arkina.  Ci wielkoduszni i uczciwi mieszkańcy Brooklynu zaprzyjaźnili się, pracując na linii montażowej w fabryce Semtech Steel. Nigdy nie postrzegali siebie jako osób, które poważyłyby się obrabować bank. 

Oczywiście nigdy też nie przypuszczali, że bank może obrabować ich. 

Teraz są wściekli.  Czują się oszukani przez system emerytalny i hipoteczny. Ci potencjalni geniusze zbrodni, przekonani o tym, że nie mają nic do stracenia, decydują się ten jeden raz w życiu wkroczyć do niebezpiecznego, nieznanego, ale zarazem niezwykle ekscytującego, świata idealnej synchronizacji działań, przebrań i czekających na tyłach samochodów.  Po ustaleniu alibi opracowują plan przeprowadzenia doskonałego napadu na bank i odebrania tego, co im się należy, nawet gdyby miała to być ostatnia rzecz, jaką zrobią w życiu.  Ni mniej, ni więcej. 

Kuszą los.  Działają na granicy.  Zbliżają się też do 80-tki..., ale to nie ma znaczenia, bo stawanie w obronie własnych interesów nigdy się nie starzeje. 

Zach Braff ("Powrót do Garden State", "Gdybym tylko tu był") wyreżyserował komedię na podstawie scenariusza napisanego przez nominowanego do Oscara Theodore'a Melfiego ("Ukryte działania", "Mów mi Vincent").