„OSTATNI BĘDĄ PIERWSZYMI” w reżyserii Bouli Lannersa to nagrodzona na festiwalu w Berlinie pełna absurdów czarna komedia o dwóch łowcach nagród i ich nietypowych przygodach podczas poszukiwania zagubionego telefonu komórkowego.
...Cochise i Gilou, przyjaciele i zawodowi łowcy nagród, otrzymują zlecenie odzyskania telefonu komórkowego, który zawiera informacje kompromitujące jego wpływowego właściciela. Poszukiwania zaprowadzą ich do przedziwnego miasteczka i jego jeszcze dziwniejszych mieszkańców, jedynych, którzy są w stanie przybliżyć ich do rozwiązania zagadki. Na ich drodze staną romantyczni bezdomni Esther i Willy, spragniona miłości samotna kobieta, tajemniczy mężczyzna, który nazywa siebie Jezusem i lokalni gangsterzy. Jak Cochise i Gilou odnajdą się w tej skomplikowanej sytuacji? I czy zdążą wykonać zadanie przed zapowiedzianym w telewizji końcem świata?
BOULI LANNERS o filmie (fragmenty)
- Dlaczego „Ostatni będą pierwszymi”?
- W moich filmach istnieje powracający motyw: rozdzielona rodzina, którą staramy się poskładać w każdy możliwy sposób. To, co łączy nas z pierwszymi ludźmi – a być może to my jesteśmy ostatnimi – to absolutne pragnienie życia w grupie. Podoba mi się pomysł, że wciąż jesteśmy z nimi połączeni. To mnie uspokaja. Ponadto pierwszy, ostatni, jest Bóg. Pierwsi ludzie, w przeciwieństwie do zwierząt, mieli sumienie i poszukiwali Boga. Nawet jeśli moja wiara jest poobijana, ja też szukam tego, co boskie. Możemy być ostatnimi ludźmi, ale nie różnimy się tak bardzo od pierwszych.
-Do tego jeszcze Jezus grany przez Philippe Rebbot.
-Philippe jest Jezusem. Powiedziałem mu: „Będziesz Jezusem. Ściągniesz okulary i będziesz miał dobroć Chrystusa w swoich oczach…”. Dla mnie Rebbot w tym filmie jest prawdziwym Jezusem, czyli człowiekiem. Człowiekiem pełnym wątpliwości, który wie, że czeka go specjalne przeznaczenie, ale nie rozumie jeszcze jakie. Człowiekiem, który nie boi się użyć broni. Jezus rewolwerowiec! To mój Jezus. Tak go sobie wyobrażam, co może się nie wszystkim spodobać, ale nie przejmuję się tym.
-Ale to nie jest film bez nadziei?!
-Paradoksalnie to jedynym film, który zrobiłem, kończący się dobrze. Nawet jeśli nadchodzi koniec świata czy choroba, która może skrócić nasze życie, musimy wykorzystać w pełni czas, jaki nam pozostał. Dla mnie ten film jest pełen nadziei.
PRASA O FILMIE
Fascynująca i niezwykle osobista opowieść. Zachwyca wizualnie już od pierwszego ujęcia. Hollywood Reporter
Wyobraźcie sobie „To nie jest kraj dla starych ludzi”, ale w reżyserii Nuri Bilge Ceylana. Film Lannersa to wspaniałe, nieprzeciętne dzieło. The Upcoming
Przywodzi na myśl „Porwanie Michela Houellebecqa” – w podobny sposób oddaje hołd absurdowi. Screen Daily
Przemoc i humor w stylu Tarantino połączone z niezwykłą wrażliwością, która czyni ten surowy film niezwykle poetyckim. La Croix
ZWIASTYN